Wracał do domu i zastanawiał się nad tym, co tak naprawdę się
wydarzyło. Ta dziewczyna stała się dla niego zagadką, a on lubił zagadki. Ale
przecież zachowywał się karygodnie. Nie powinien tak z butami. To, że on musiał
się zwierzyć, nie oznacza, że od razu powinien wymagać czegoś w zamian. Może
ona już po prostu taka jest. Teraz powinien skupić się na rozmowie z Karen.
Zaniedbał ją. Już od dawna skupiał się tylko na sobie i był przekonany, że to
ona już niczego nie chce, niczego nie oczekuje. A przecież nawet jej o to nie
zapytał. Musi to wyjaśnić. Może pojadą gdzieś razem na weekend. Tylko we dwoje,
bez żadnych problemów. Już dawno tak nie było. Może powinien jeszcze raz
wysłuchać jej zdania, może wtedy lepiej by zrozumiał, może udzieliłby mu się
jej entuzjazm. Kiedyś tak przecież było. Może wbrew temu, co twierdzi, to on
się starzeje.
W uszach delikatnie szumiała mu radiowa muzyka zlewająca się z
dźwiękiem silnika i szmerem powietrza wślizgującego się przez uchyloną szybę. –
Jestem szczęściarzem – pomyślał – i chyba rzeczywiście sam stwarzam sobie
problemy.
Przypomniało mu się, jak poznał swoją żonę. Był wtedy chłopakiem pewnej
miłej Hani. Byli w maturalnej klasie i planowali wspólną przyszłość. Nie
zachowywał się jak większość chłopaków w jego wieku. Nie mógłby spotykać się z
dziewczyną, gdyby nie myślał o niej jako o potencjalnej towarzyszce na resztę
życia. Dlatego już prawie uważał się za jej męża, choć wiedział, że przed nimi
jeszcze długa droga. Hania też chciała z nim dzielić życie, ale podchodziła do
tego bardzo spokojnie. Chciała najpierw skończyć studia, coś przeżyć,
podróżować, a on nie widział powodu, dla którego nie mieliby poczekać. Byli
jeszcze młodzi i mieli bardzo dużo czasu. Właśnie z Hanią wybrał się kiedyś na
imprezę organizowaną przez członków szkolnego koła teatralnego. Nie lubił
takich imprez, nie umiał się bawić, ale każdy mógł przyjść z kimś, więc Hania
nie dała za wygraną. Dlaczego miałaby pójść sama, skoro sama nie jest.
Nie bawił się wtedy najlepiej. Nie znał zbyt wielu osób, a ci, których
znał, nie zwracali na niego uwagi. Nie lubił tańczyć, bo najzwyczajniej w
świecie nie umiał. Dlatego większość wieczoru przesiedział przy stoliku,
obserwując jak bawi się jego dziewczyna i wstając jedynie do wolnych
przytulanek.
I wtedy, w czasie takiego siedzenia, przy stoliku naprzeciw wypatrzył
dziewczynę. Nie była piękna, ale była zjawiskowa. Nie wiedział, co go w niej
zachwyciło, ale nie mógł oderwać od niej wzroku, aż sam zawstydził się tego, że
tak uporczywie jej się przygląda. Wyglądała inaczej niż wszyscy. Miała
króciutko ostrzyżone czarne włosy, a na nich coś w rodzaju czapki założonej
oczywiście bardziej dla ozdoby niż dla ochrony przed zimnem, bo zimno
bynajmniej nie było. I to była jedyna jej ozdoba jeśli nie liczyć maleńkich
drucianych okularów w stylu Johna Lennona. Wtedy nikt takich nie nosił. Modne
były duże na pół twarzy, najczęściej szklane lub plastikowe, do których
dziewczyny zazwyczaj przyklejały od środka czerwone serduszka. Była ubrana w
czarny przylegający golf i dżinsy. Granatowe, nieco już wytarte. Obok sukienek,
eleganckich bluzek i spódniczek jej koleżanek wyglądała tak, jakby nie
spodziewała się tej imprezy. Jednak nie była zupełnie skrępowana. Siedziała
przy stoliku i obserwowała, jak inni się bawią, wstając od czasu do czasu, aby
zatańczyć z jednym czy drugim kolegą, ale była sama. Nie miała idealnej figury,
trochę za chuda, z wystającymi ramionami, lekko przygarbiona, lecz ruszała się
doskonale i naprawdę nie mógł oderwać od niej wzroku.
Było mu niezręcznie, ale gdy wracali do domu, musiał o nią zapytać. Na
szczęście Hania była w dobrym nastroju i nie przejęła się tym wypytywaniem.
Poza tym nigdy nie była zbyt zazdrosna.
– To Karina. Ma tak na imię, ale nikt jej tak nie nazywa. Wszyscy mówią
do niej Karen – powiedziała – Sam
widziałeś z resztą, że to określenie bardziej do niej pasuje. Nie gra w
przedstawieniach, ale należy do zespołu, układa scenografię, czasem szyje nam
kostiumy. No i jest od nas starsza. Nie chodzi do naszej szkoły. W ogóle
skończyła już szkołę. Chyba nie dostała sie na studia czy jakoś tak. Nie wiem
dokładnie. Nawet fajna babka, ale niewiele o niej wiem, bo ona ogólnie mało
rozmowna i raczej nie wylewna, więc nie tak łatwo utrzymywać z nią kontakt. Ale
niedługo to właśnie ona urządza imprezę – urodziny czy imieniny – więc będzie
okazja, żeby ją bliżej poznać…