wtorek, 13 marca 2012

Dziś później, ale jeszcze wtorek :)

Była dla niego wszystkim. Kiedy ją poznał, poczuł, że wszelkie związki, w jakie kiedykolwiek się zaangażował, były jedynie namiastkami prawdziwych uczuć. Zawsze zakochiwał się bez pamięci i zawsze bez wzajemności. Niestety i tym razem miało być podobnie. Ona nie wydawała się być nim zainteresowana. Była miła, czasem można było z nią pogadać, ale nic więcej. Traktowała go jak normalnego znajomego z pracy, tylko że on chciał czegoś więcej. Jednak nie podejmował żadnych kroków, gdyż bał się utracić to, co już miał. Postanowił więc czekać. Chciał zrobić wszystko, aby zbliżyć się do niej, aby ją jak najlepiej poznać. Był wytrwały. Wiedział, że potrafi wiele poświęcić. Już nie raz był w takiej sytuacji, a teraz przecież zależało mu jeszcze bardziej.
Pamiętał ich pierwsze spotkanie. Przyszedł właśnie na rozmowę w sprawie pracy. Rozmawiał ze swoim przyszłym przełożonym, gdy niespodziewanie zjawiła się ona. Była uosobieniem kobiecości: piękna, zadbana, elegancka, ale nie sztywna, niezwykle delikatna, a wokół niej roztaczała się jakaś niezwykła aura, taki niesamowity zapach. Poczuł ściśnięcie w żołądku i tak już tego dnia nadwerężonym, ale ona tylko przeprosiła na chwilkę i poprosiła szefa o krótką rozmowę.
To było porażające wrażenie. Zakochiwał się często, to fakt, ale nigdy tak, nigdy w kimś, kogo zupełnie nie znał, o kim nic nie wiedział. A jednak w tamtej chwili uwierzył, że miłość od pierwszego wejrzenia jest możliwa.
Gdy wracał do domu, zastanawiał się tylko nad tym, czy następnego dnia ją tam spotka. Nie myślał o swoich nowych obowiązkach, ale o tym, czy będą pracować razem. Był tak podekscytowany, że nie zmrużył oka.
Wbrew wszelkim nadziejom okazało się, że nie pracują w jednym dziale, więc nie nadarzało  się zbyt wiele okazji do spotkań. Przypatrywał się jej tylko czasem i rozmyślał o tym, co by było gdyby.
Okazja pojawiła się wcześniej niż mógł tego oczekiwać. Firmowa impreza integracyjna. Nie lubił ich, ale ta miała być jego pierwszą w nowej pracy i nie wypadało nie przyjść. Choć z racji tego, że był nowy, miał tamtego wieczoru taryfę ulgową, jeśli chodziło o nawiązywanie nowych  znajomości, bardzo wiele go kosztowało, aby podejść i rozpocząć rozmowę. Czuł też, że wtedy nie wypadł najlepiej. To nie był wymarzony wstęp, ale przecież mimo wszystko tamtego wieczoru jakoś zbliżyli się do siebie.
Postanowił, że owszem nie będzie wracał do tematu odwożenia do domu, ale tego dnia chciał jakoś wykorzystać nadarzającą się sposobność. W przerwie na obiad podszedł do jej biurka.
 – Napijesz się ze mną kawy? – domyślał się, że proponowanie jej obiadu mogłoby się źle skończyć, nie chciał też w niczym sugerować jej, że oczekuje czegoś w zamian za okazaną pomoc.
– Bardzo dziękuję, ale nie mogę. Jestem bardzo zajęta.
– No trudno, pójdę sam – odwrócił się i odszedł zły na siebie o to, że w ogóle coś zaczynał.
– Poczekaj! – usłyszał – Nie gniewaj się. Ja naprawdę teraz nie mogę, ale jeśli propozycja będzie jeszcze aktualna, chętnie skorzystam z niej po pracy.

Przypomniał sobie, jak weszli do malej, niezwykle przytulnej i ukrytej przed światem kafejki. Przychodzili tam nieliczni, bo raczej trudno było znaleźć to miejsce. Dzięki temu było wymarzone na takie spotkanie. Nie mógł uwierzyć, że siedzi z nią przy jednym stoliku. Wciąż zastanawiał się, jaka ona jest. Może się rozczaruje, może się odkocha, ale nic takiego się nie stało. Była idealna. Poukładana, piękna, interesująca, nigdy wcześniej nie spotkał kogoś takiego.
– Zaczęłam tu pracować zaraz po maturze – odpowiadała na jego trochę bez sensu zadane pytanie. Czy nie jest bowiem nietaktem zagajać rozmowę o pracy, kiedy zaprasza się kogoś na kawę, aby właśnie po tej pracy się zrelaksować. – No wiesz, takie trochę przynieś, wynieś pozamiataj. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ lubię trudną i często mało atrakcyjną pracę. Zawsze byłam zdania, że właśnie to kształtuje charakter. Dopiero niedawno awansowałam i zaproponowano mi jakieś sensowne warunki. Postanowiłam więc zostać na trochę dłużej. Wtedy też uznałam, że pora na jakieś konkretne zmiany w moim życiu i wyprowadziłam się od rodziców.
– Rozumiem. Ja też w pewnym momencie poczułem, że muszę przed nimi uciec. Zacząłem się czuć jak bohater psychologicznego poradnika o toksycznych uczuciach. Kocham swobodę i kawę, nie lubię kompromisów i często mam problemy z dostosowaniem się...

Zdecydowanie wygadywał wtedy jakieś kompletne brednie i musiał jej się wydać kompletnym idiotą. Pocieszał się tylko faktem, że czasem śmiała się z tego, co mówił i nie był to złośliwy śmiech.
Gdy się uśmiechała, wokół jej oczu pojawiały się drobniutkie zmarszczki, które dodawały jej uroku. Dokładnie takie jak na reklamach kremów przeciwzmarszczkowych. Uśmiechała się, lecz w jej wzorku można było dostrzec coś dziwnego. Jakiś trudny do opisania błysk wywołujący niepokój, jak gdyby odbicie długo skrywanego cierpienia. Tak to przynajmniej dla samego siebie określił i zapragnął być może kiedyś sprawić, że ona o tym cierpieniu zapomni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz